Nie mam pojęcia jak to się dzieję, ale
dokądkolwiek się wybieramy tam przyciągamy ze sobą brzydką pogodę. Miałam
ogromną nadzieję, że chociaż tym razem pogada okaże się lepsza niż w Polsce,
zresztą kiedy planowaliśmy wyjazd takie były prognozy, że bezchmurne niebo,
słoneczko i 10 stopni na plusie. Tak, jak to mówią - nadzieja matką głupich.
Niezwykle życzliwy nam los sprawił, że akurat na nasz przyjazd Stambuł
opanowała niesforna zima. Pogoda zmieniała się średnio co 15 minut, słoneczne
momenty przerywała śnieżyca ograniczająca widoczność do 100 metrów. Atrakcji w
Stambule jest tak wiele, że ciężko byłoby je pomieścić w jednym poście,
postanowiliśmy więc opisać go w kilku.
Najbardziej znanym zabytkiem Stambułu,
jednocześnie pozostałością po stolicy Cesarstwa Bizantyńskiego jest wspaniały
Kościół Mądrości Bożej czyli Hagia Sophia. Budowlę wzniesiono w VI wieku, przez
dziewięćset lat była świątynią chrześcijańską, następnie przez prawie pięćset
meczetem. W latach trzydziestych XX wieku została zamieniona w muzeum, jednakże
raz w tygodniu w jej wnętrzach nadal modlą się muzułmanie.
Hagia Sophia stała się najważniejszym
kościołem cesarstwa, siedzibą patriarchów i miejscem koronacji cesarzy. Jej
rozmiary nie miały sobie równych w ówczesnym świecie i do dziś robią
oszałamiające wrażenie. Przekrywająca wnętrze ogromna, ponad
trzydziestometrowej średnicy kopuła oparta po raz pierwszy na pendentywach znajduje się ponad
55 metrów nad posadzką. Jej zastosowanie pozwoliło na uzyskanie we wnętrzu
niesamowitej przestrzeni. Po zdobyciu Konstantynopola przez Mehmeda II,
zmieniając świątynię na meczet dobudowano do niej początkowo jeden, następnie
trzy kolejne minarety. Zdobiące wnętrze mozaiki zatynkowano, dzięki czemu po
ich odkryciu, do dziś możemy podziwiać kunszt bizantyńskich rzemieślników,
których dzieła sąsiadują z zabytkami kultury islamu, tworząc niepowtarzalną
atmosferę wnętrza, rozpraszaną jednak nieco przez tłumy przewijających się
turystów, którzy często nie zdają sobie sprawy gdzie tak naprawdę się znajdują.
Na zwiedzanie Hagia Sophii wybraliśmy
poranek, chcąc uniknąć tłumów i kolejek po bilety, które bywają okrutnie
długie. Zdążyliśmy uniknąć kolejek, ale szybko świątynia stała się pełna
turystów. Kupując bilety zatęskniliśmy za Ukrainą, gdzie wstępy do zabytków
kosztowały grosze. Na wejście do świątyni trzeba przeznaczyć około 45 zł, ale
każdy odwiedzający to miasto powinien tam zajrzeć. Wchodząc do wnętrza dopiero
zdaliśmy sobie sprawę z tego jakie jest ono ogromne. Już sam narteks mógłby być
niemałym kościołem, jednak dopiero po przejściu przez kolejny portal uderza nas
ogrom przestrzeni zamkniętej pod wspaniałą kopułą. Aż trudno sobie pomyśleć
jakie wrażenie kościół robił 1500 lat temu, skoro my staliśmy z otwartymi z
wrażenia buziami. Atmosferę w świątyni rozluźniają wszędobylskie koty, które
czują się tam jak w domu i nikt nawet nie myśli, żeby je stamtąd wyrzucić. Duże
wrażenie robi empora, z której roztacza się piękny widok na wnętrze, na jej
ścianach znajdują się najbardziej znane mozaiki Konstantynopola.
Pozostałości wcześniejszej bazyliki.
Galeria na emporze.
Przez okno roztacza się widok na Błękitny Meczet.
Deesis to najbardziej znana mozaika Konstantynopola.
Na medalionach kaligrafowane są imiona proroka i pierwszych kalifów.
Matka Boska z Jezusem w otoczeniu pary cesarskiej.